1 00:00:01,190 --> 00:00:04,330 Witamy w systemach eksportu i cząstek. 2 00:00:04,580 --> 00:00:09,350 W tym filmie zobaczysz, jak eksportują się systemy cząsteczek z Blendera
Cztery panny oglądają swoje zaręczynowe pierścionki, przymierzają ślubne welony, wkładają pod sukienki poduszki, żartują – trochę ze wstydem, trochę z ciekawością – z tego, co je czeka już niedługo w noc poślubną. Wiedzą, że w ich życiu wszystko się zmieni i że wiele zależy od tego, co owa „poduszka” przyniesie. Dlatego sięgają po stare księgi, ufają ich mądrości i zapobiegliwości. Jak się okazuje, płodność zajmuje w nich miejsce szczególne: jest przedmiotem troski, przejawiającej się poprzez szereg osobliwych praktyk, które kierują człowieka w stronę świata zwierząt – to tam bije źródło pierwotnej siły, z rycin w księdze przedstawia rozkawałkowanego zająca, którego rozmaite części ciała posiadają uzdrawiające i stymulujące właściwości. Produkowana przez żołądek zwierzęcia podpuszczka, zakonserwowana i podana w odpowiednim momencie młodej kobiecie, ma zagwarantować urodzenie męskiego potomka. Czy nie byłby to najpiękniejszy, najbardziej wartościowy podarunek ślubny dla ukochanego, a dla młodej żony powód do kobiecej dumy? Panny udają się więc wieczorem na polowanie do lasu: rozstawiają wnyki, rozrzucają przynęty i czekają do rana. Nie wracają z pustymi rękami. Nie ma tego wiele, raptem jeden szarak dał się złapać, drugi musiał najwyraźniej uciec, skoro została tylko jego łapa, którą dziewczyna podnosi z grymasem obrzydzenia. Cóż, wystarczy to jednak, by przygotować specyfik. W tym samym czasie w zajęczym świecie – wielkie poruszenie. Okaleczone przez wnyki zwierzę wraca do swoich i opowiada pozostałym zającom przerażającą historię o tym, w jak barbarzyński sposób zginął jeden z nich. Zwierzęta postanawiają się zemścić. „Zajęcza sprawiedliwość” Tak rozpoczyna się debiutancki komiks Gosi Herby (rysunki) i Mikołaja Pasińskiego (scenariusz) Fertility (Płodność), będący niezwykle mroczną, ale poruszającą baśnią dla dorosłych o krzywdzie, zemście i ludzko- -nie-ludzkim świecie praw i porządków. Jego fabuła i konwencja przypominają nieco fantastyczne, ale wyraźne nawiązanie do twórczości ludowej, z jej umiejętnością przechodzenia od konkretu do symbolu, od bezpośredniej dosłowności do alegoryczności, nadaje tej powieści graficznej szczególną formę – przypowieści, ballady. W słowiańskiej kulturze zając zajmował ważne miejsce. Z jednej strony, był on symbolem płodności, obfitości i witalnej wytrwałości (to wyobrażenie dało początek Zajączkowi Wielkanocnemu). Opisana przez Kolberga zabawa „w zajączka”, znana w Polsce jeszcze w XIX w., polegała na podskakiwaniu do rytmu śpiewanej piosenki tak długo, aż wszyscy zawodnicy „odpadną”. Z drugiej strony, jak dowodzi tego polska frazeologia (zajęcze serce, jak pijany zając), zwierzę to było synonimem tchórzliwości, nieporządku, a także przeciętności. Szarak, szaraczek to ktoś, z kim się nie liczymy, kto nic nie znaczy i zapewne dlatego może być wykorzystywany do różnych celów. Nie było takiej części ciała zająca, która – dla człowieka, rzecz jasna – nie miałaby praktycznego lub chociaż symbolicznego zastosowania. O dobroczynnym wpływie na płeć dziecka zjedzonego przez kobietę serzyska (podpuszczki) pisał już Pliniusz w Historii komiksu uczynili to jednak tylko punktem wyjścia do znacznie bardziej uniwersalnej opowieści o dwóch odmiennych, choć współistniejących ze sobą światach, rządzących się innymi prawami. A może po prostu patrzących na jeden i ten sam świat z dwóch różnych perspektyw: silniejszego i słabszego, tego, kto jest ofiarą brutalnych reguł gry, i tego, kto je wymyśla. Zające w odwecie mordują za pomocą wnyków strzegącego domu psa. Wkradając się nocą do sypialni dziewcząt, wywlekają je nagie z łóżek, by postawić przed zajęczym sądem. Wyrok jest okrutny: zostają zakopane po szyję w ziemi i wystawione na publiczny widok. Jakby tego było mało, zostają potajemnie „zgwałcone” przez cztery zające. Z oprawczyń same stają się ofiarami, zaś płodność, która miała przynieść im szczęście, teraz okazuje się jeszcze jednym narzędziem kary. Uwolnione kobiety są brzemienne, a skonsternowany sędzia próbuje przywrócić moralny porządek, naruszony przez niesubordynowanych członków wspólnoty i wydaje nowy wyrok – oprawcy muszą pojednać się z ofiarami, zhańbione dziewczęta muszą wyjść za mąż za swych ta „zajęcza sprawiedliwość” wydaje nam się potworna i nieludzka, warto zastanowić się, czy w naszym świecie wypracowaliśmy lepsze, bardziej wrażliwe na cierpienie sposoby naprawiania wyrządzanych wzajemnych krzywd? I czy ludzkie przywracanie moralnego ładu nie jest również tylko powierzchowną walką o porządek społeczny, w którym istotne jest mechaniczne, wyuczone wymierzanie kar, pozorne wyrównanie rachunku krzywd, nie zaś rzeczywista ochrona nas wszystkich przed utrwaloną i powtarzaną przemocą? Oczywiście komiks Fertility nie jest w żadnej mierze dydaktyczno-umoralniającą bajką ze zwierzęcym sztafażem. Różni się on również od rozmaitych kulturowych narracji o „zemście słabszych”, które zaczynają się pojawiać i w Polsce, zarówno w wersji popkulturowej (na fali popularności filmów Tarantino), jak i w swojej krytycznej, społecznie zaangażowanej formie (inspirowanej np. ruchami oburzonych prekariuszy). Narracje te to manifest obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec systemu, który uprzywilejowuje silniejszych, i jednocześnie próba wyjścia poza wizerunek biernej, z definicji słabej ofiary. Zwykle nie zobaczymy w nich jednak, czym jest zemsta dla mściciela, jak można żyć po jej morałuHistorie bohaterek Fertility mają swoje ciągi dalsze – choć nie układają się one w przewidywalne scenariusze. Również dlatego że dochodzi w nich do zniesienia fundamentalnej granicy między ludzkim i nieludzkim, która kształtuje również naszą wyobraźnię literacką. Tabu gatunkowe w naszej kulturze określa przecież od wieków podstawy porządku moralnego, pojęciowego i wizualnego – w złamaniu zakazu obcowania seksualnego człowieka ze zwierzęciem Anna Wieczorkiewicz, autorka Monstruarium, upatruje wręcz narodzin antropologii potworności. Być może opowieść o Minotaurze, zamkniętym w minojskim labiryncie, byłaby tu paradygmatyczna?Tymczasem w Fertility widzimy cztery różnie się kończące historie o wymuszonym współistnieniu ludzi i zwierząt. Pierwsza z nich okazuje się opowieścią o pojednaniu, druga o wzajemnej pogardzie i nienawiści, trzecia – o akceptacji własnego wyobcowania i cudzego cierpienia, czwarta o ucieczce przed niechcianym losem. Żadna z nich nie wydaje się ani nieunikniona, ani najlepsza / najgorsza z możliwych. W ten sposób autorzy komiksu uniknęli uproszczeń, częstych w przypadku zwierzęcych paraboli, które są zwykle ilustracją ludzkich praw, ewentualnie metaforą rzekomo uniwersalnych zachowań. Nie ma tu puenty, nie ma morału, lekcji, nie ma pewności, kto tu kogo (i czy w ogóle) naśladuje. Na jednym z kadrów patrzymy oczami zająca, jak dziewczyna nabija na patyk odrąbaną głowę złapanego we wnyki zwierzęcia, i myślimy o wątpliwej cywilizacyjnej przewadze człowieka nad prymitywnym światem natury. Ale jednocześnie nie znajdziemy w tej opowieści antyoświeceniowego obrazu „szlachetnego dzikiego”, od którego można by się uczyć człowieczeństwa. Światy ludzi i zwierząt nie wydają się tu aż tak przeciwstawne i być może to jest najbardziej niepokojące. Mimo wrażenia, że historia kończy się za szybko, że ciekawiej byłoby ją jeszcze poprowadzić dalej, autorowi scenariusza udało się osiągnąć mocny efekt obcości – czytelnik zostaje sam z wieloma pytaniami o to, dlaczego właściwie tak chętnie widzimy w zwierzętach zaprzeczenie siebie i dlaczego tak automatycznie stawiamy życie człowieka wyżej niż życie innych istot. Lekturze towarzyszy dodatkowo nieprzyjemne odczucie leśmianowskiej dziwności świata, który nie wydaje się ani bliski, ani w kulturowo oswojony sposób „zaczarowany”.Z pewnością jest to również zasługą niesamowitych, utrzymanych w mrocznej ciemnoniebieskiej tonacji obrazów Gosi Herby. Postaci zwierząt przedstawione są co prawda dość antropomorficzne – stoją na dwóch łapach, uzewnętrzniają różne emocje, noszą broń – ale może przez to stają się bardziej straszne. Z kolei masywne i nieco groteskowe figury kobiet wydają się odczłowieczone, przypominają bardziej bohaterki fowistycznych prac Henriego Matisse’a niż zwiewne panny z romantycznych ballad. To wrażenie sennego koszmaru, które wyłania się z absurdalnej fabuły, potęguje fakt, że w całej powieści graficznej nie pada ani jedno słowo. Wiernych czytelników komiksów nie muszę przekonywać, że to nie uproszczenie i redukcja świata przedstawionego, dla tych, którzy nigdy nie próbowali czytać obrazowych ciągów, propozycja Herby i Pasińskiego może być świetną okazją do przetestowania swoich umiejętności narracyjnych. To jednak tylko wartość dodana. Przygotowana na rynek angielski, ale dostępna również w Polsce publikacja poznańskiego Wydawnictwa Centrala jest głęboko poruszającą opowieścią o przemocy, która czai się w każdym, kto ufając zanadto mądrym księgom, sam nie zadaje sobie pytań o dobro i zło.
Co ciekawe – kraje niemieckojęzyczne, które przyczyniły się do wypromowania zająca, jako symbolu Świąt Wielkanocnych, nie są w 100 proc. wierne tej tradycji. W niektórych regionach Niemiec, Austrii czy Szwajcarii w przynoszeniu dzieciom prezentów na Wielkanoc zająca zastępuje kogut, lis, a nawet kukułka.
Z ogromną ulgą i radością przyglądam się wiosennym-dekoracjom jakie serwują popularne sieciówki wnętrzarskie. Coraz mniej w nich kiczu i rażących kolorów a coraz więcej stylu, natury i niewymuszonych akcentów tradycji. W końcu plastik został zastąpiony drewnem a my wybierając z gąszczu proponowanych produktów, zaczęliśmy stawiać na jakość! Wychodząc na przeciw oczekiwaniom moich stylowych Czytelników, chciałabym na tydzień przed świętami, zaproponować Wam bardzo efektowną dekorację w postaci Zajączka Wielkanocnego. Wykonanie tej dekoracji nie dosyć, że nie jest zbyt wymagające to ponadto własnoręcznie stworzony Wielkanocny – przyjaciel z pewnością będzie nam towarzyszył co roku w trakcie wiosennego świętowania. Zajączek może zdobić nasz ogród – robiąc za drogowskaz dla Dzieci szukających wielkanocnych upominków. Świetnie sprawdzi się przed wejściem do domu – witając Gości a także przygarnięty do domu może stanowić stróża jajeczek wielkanocnych. Zobaczcie jakie to proste: Do wykonania Zajączka Wielkanocnego potrzebną są: szablon z tektury w kształcie zająca płyta drewniana o grubości cm. WYRZYNARKA DJV 182 MAKITA metalowy wspornik (dostępny w marketach budowlanych) farba, pędzel, kokarda ozdobna WIERTARKO-WKRĘTARKA DF331 MAKITA wkręty Sposób wykonania: Na drewnianej płycie o grubości do centymetra odrysowujemy od szablonu sylwetkę zająca i wycinamy ją wyrzynarką. Wycinanie z dobrą wyrzynarką to połowa sukcesu! Moja poradziła sobie nawet z trudno dostępnymi krawędziami. Następnie od strony wewnętrznej z pomocą wiertarko-wkrętarki i 2 wkrętów, przywiercamy wspornik, który będzie podtrzymywał nam w pozycji pionowej całą konstrukcję. Tak przygotowanego zająca malujemy zgodnie z upodobaniami i dekorujemy według uznania. Ze względu na jasne wnętrza, zdecydowałam się na zająca, który wkomponuje się w tło i ozdobiłam go białą farbą oraz kokardą. To już kolejna realizacja do której użyłam narzędzi MAKITA. Okazuje się, że są to wyjątkowo poręczne urządzenia, z którymi bez najmniejszych oporów może poradzić sobie każda kobieta. Dodatkowo polityka marki, ściśle współgra z moimi przekonaniami w kwestii recyklingu: MAKITA przykłada szczególną wagę do tego, aby produkowane narzędzia były przyjazne zarówno użytkownikom, jak i całemu środowisku. Bierze czynny udział w wielu akcjach proekologicznych, które mają na celu między innymi propagowanie idei efektywnego i racjonalnego gospodarowania odpadami. Należą do nich również działania wynikające z Ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym oraz z Ustawy o bateriach i akumulatorach. Firma co roku początkiem stycznia rusza z dużą kampanią ekologiczną mającą na celu w sposób łatwy i dowcipny uświadamianie społeczeństwu co należy robić ze zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym oraz ze zużytymi bateriami i akumulatorami. Do tego celu stworzona jest specjalna strona: na której można znaleźć podstawowe zagadnienia z ochrony środowiska np., co to jest recykling, dlaczego warto recyklingować zużyty sprzęt czy też jaki sprzęt można oddać do recyklingu. Ponadto można tam znaleźć ciekawostki ekologiczne oraz informację, gdzie można oddać zużyty sprzęt. Dajcie znać jak tam Wasze przygotowania. Czy także nie możecie doczekać się Wielkanocnego świętowania?
Sen o strzelaniu do zająca — czeka Cię jakaś drobna, lecz bardzo przyjemna niespodzianka ze strony kogoś bliskiego. Sen o zabiciu zająca — jeśli będziesz rzetelnie i konsekwentnie pracować, uda Ci się osiągnąć wszystko, co ostatnio sobie zaplanowałeś. Sen o martwym zającu — ktoś z Twoich najbliższych wpadnie niebawem w
W Wigilię lesie koło Słupska policjanci znaleźli zmarzniętego i ciężko ranną młodą sukę, która wpadła w sidła kłusowników. Na ratunek było za późno. Pies wyglądał makabrycznie. Na szyi miał stalową linkę - wnyki, które były przywiązana do drzewa i przeznaczone dla dzikiego zwierza. Nie wiadomo ile czasu męczył się w lesie pod Bruskowem, na pewno za długo. Widać, że walczył, aby się uwolnić, ale wtedy ostra linka jeszcze bardziej wżynała mu się w ciało. Na szyi nie miał już skóry, widać było gołe mięso i ropiejące strupy. Policjanci przekazali go do schroniska, stamtąd od razu trafił na stół operacyjny, gdzie weterynarz zdjął mu wnyki. - Chcieliśmy go ratować, ale po oczyszczeniu ran okazało się, że ma przeciętą tchawicę i odsłonięte pnie naczyniowe - mówi Patryk Rutkowski, weterynarz z przychodni Parkowa w Słupsku. - To cud, że w ogóle żył w takim stanie. Nie mogliśmy zrobić nic innego jak tylko zakończyć jego cierpienia. Policjanci szukają kłusownika.
Torebka z uszami zająca nada się idealnie na zapakowanie drobiazgów takich jak słodycze lub np. możemy schować zwinięty banknot, jeśli akurat obdarowujemy kogoś w taki sposób. Do wykonania potrzebujemy: – torebki z szarego papieru. – markera (najlepiej z farbą, np. marki POSCA) – dobrego kleju lub taśmy dwustronnej. – nożyczek.
Kulinaria. Gomułka dowiaduje się, że w Polsce nie rośnie kawa. Masy tłuste zastępują czekoladę. Koniak można wyprodukować w domu. Cielęca głowa zastępuje żółwia. Fałszowano wszystko. Pieniądze, obrazy, dokumenty, znaczki pocztowe, szlachetne kamienie, numizmaty, archeologiczne znaleziska. Fałszowano i ciągle się fałszuje. W wielu krajach od ulicznych sprzedawców za kilka euro można kupić rolexy lśniące fałszywym złotem i działające co najwyżej przez miesiąc. Co pewien czas celnicy rekwirują wielkie transporty „markowej” odzieży lub „markowego” obuwia, które zostaną zniszczone albo – po usunięciu znaków firmowych – przekazane instytucjom charytatywnym. A jeszcze niedawno, zanim znikły granice, tuż przed wjazdem do Polski, po słowackiej stronie ustawiały się przed sklepami ogromne kolejki. Historia ludzkości jest więc po trosze też historią fałszerstw. Także fałszowano albo z prostej chęci zysku, albo dlatego, że – jak w czasie ostatniej wojny lub późniejszej, typowej dla komunizmu mizerii – brakowało szlachetnych surowców. Po placach targowych od niepamiętnych czasów sprzedawano smakowicie wyglądające podróbki. Jeszcze moja babcia twierdziła, że na targ trzeba chodzić z odrobiną jodyny w małej buteleczce. Kiedy trafiło się na gęstą śmietanę, należało potraktować ją kropelką jodyny. Prawdziwa śmietana nie zmieniała barwy, zagęszczona mąką, błyskała fioletem. Po co jednak sięgać wstecz aż tak daleko. W latach siedemdziesiątych w Krościenku kupiłem od miłej staruszki osełkę masła, taką jak Pan Bóg przykazał, z wytłoczonym kwiatkowym wzorem. Sprzedawczyni też była taka jak Pan Bóg przykazał: mówiła gwarą, spódnicę miała kwiecistą, na plecy zarzuconą chustę. Rychło okazało się, że osełka była małym majstersztykiem oszustwa. Pod warstwą masła (żółciutkiego, kto wie, może od marchwiowego soku) znajdowała się paskudna, najtańsza jak babcia z Krościenka zachowywał się przemysł spożywczy. Kto pamięta czasy, w których w kawiarniach parzono kawę z surowca, którego część stanowiła kawa zbożowa? Starsi wspominali okupację, słynna pani Kazia ze słynnego „Rio” była wściekła, a wszyscy zgodnie twierdzili: „Gomółka dowiedział się, że kawa w Polsce nie rośnie i kazał oszczędzać”.A późniejsze, z lat osiemdziesiątych, „wyroby czekoladopodobne”? W ich skład wchodziły „masy tłuste” i rzeczywiście były tłuste, zaś „wyroby” smakowały jak dobrze osłodzony towot, jak kołomaź sprzedawana niegdyś w wiejskich sklepikach, doprawiona cukrem lub kakao owsiane? Kto pamięta ten szarawy proszek o lekko kakaowym zapachu? Przez lata sądziłem, że takie właśnie powinno być kakao, dopóki nie zobaczyłem prawdziwego, z amerykańskiej paczki, ciemnego jak afrykańska noc, intensywnie pachnącego. Gwoli historycznej prawdy trzeba powiedzieć, że kakao owsiane nie było powojennym wynalazkiem. Przed wojną produkowała je firma o znakomitej renomie – „Wedel”. Na reklamach z lat dwudziestych pyzate, tłuste (a więc według ówczesnej opinii zdrowe) dziecko śmieje się do puszki z napisem „Kakao owsiane”. Różnica pomiędzy tamtymi a powojennymi czasami polega na tym, że kiedyś mieszanka prażonej mąki owsianej ze sproszkowanym kakao nie zastępowała prawdziwego kakaowego niedawno, zanim znikły granice, tuż przed wjazdem do Polski, po słowackiej stronie, ustawiały się przed sklepami ogromne kolejki. Polacy za psie pieniądze kupowali koniaki i whisky albo raczej „koniaki” i „whisky” – straszne, ordynarne w smaku podróbki. Skusiła się też moja żona, miłośniczka włoskiej brandy „Soberano” (piję sobie rano, jak wówczas mówiono), kupiła kilka butelek. Boże, co to była za ciecz! Ordynarna gorzała ożeniona z denaturatem, rzecz niepijalna...Może w ten sposób mścili się z zaświatów klienci pewnej bocheńskiej knajpy. Po jej właścicielach, kuzynach mojej żony, został piękny notes kupiony, jak dowodzi naklejka, w sklepie Jana Fischera w Pałacu Spiskim. Zawiera przepisy na wszelkie trunki. Starannym pismem ktoś zanotował, jak wyprodukować fałszywą „Baraczek palinkę”, czyli barack palinkę, najznakomitszy na świecie alkohol, węgierski morelowy destylat. Co tam „baraczek”, skoro ten sam notesik zawiera recepturę, według której można wyczarować „Cognac fine Champagne” oraz „Cognac do sprzedarzy (sic!) na miarę i do flaszek”.Pamiętam, jak przed kilkudziesięciu laty podniósł się we Włoszech szum, kiedy kraj obiegła straszna wiadomość: fałszują oliwę! Zawsze irytowało mnie określenie „oliwa z oliwek”, no bo z czego ma być? Z pomidorów? Irytacja okazała się bezpodstawna; oliwa może być z wszystkiego (podobnie jak szynka, dostarczana nawet przez kurczęta), podobno nawet z oślich fałszować można nie tylko oliwę, ale nawet oliwki. Stare książki kucharskie podają przepisy na oliwki z... mirabelek. Podobno wystarczy niedojrzałe mirabelki ułożyć w słoikach, zalać słoną (10 deko soli na litr) wodą, na wierzch wylać cieniutką warstwę prawdziwej oliwy i szczelnie zakręcić skomplikowane było fałszowanie kaparów. Młode, zielone nasiona nasturcji starannie przesypywano solą i przetrzymywało się w niej przez dobę. Po tym terminie ziarna osuszano, zalewano marynatą z octu zagotowanego pół na pół z wodą z dodatkiem pieprzu, ziela angielskiego, liści laurowych, goździków i odrobiną cukru. Po dwóch tygodniach marynatę wymieniano na książki kucharskie radzą, jak gołębie zamienić w kwiczoły, wieprzowinę w zająca, baraninę w sarninę, zjełczałe masło w z najbardziej znanych – i to w całej Europie – fałszerstw była zupa żółwiowa. Z pewnością wielu czytelników „Alicji w Krainie Czarów”, onirycznej powieści ni to dla dzieci, ni to dla dorosłych, przekonanych było, że występujące w niej postacie zrodziły się w wyobraźni Carolla, a właściwie Dodgsona. Owszem, ale z jednym zastrzeżeniem – są także aluzjami do rzeczywistości. Jest nią także surrealistyczny Żółw z Cielęcą Głową. Żupa żółwiowa uchodziła za wytworne danie, ale nie zawsze i nie wszędzie można było kupić żółwie, zapewne także zbyt drogie dla wielu. Stąd pomysł na żółwiową zupę bez żółwia, ugotowaną z cielęcej głowy i stąd niezwykłe zwierzę w „Alicji...”. Także polskie książki kucharskie polecały tę imitację wytwornej zupy. Lucyna Ćwierczakiewiczowa w słynnych „365 obiadach” podaje przepis na „zupę z główki cielęcej, naśladującą żółwiową”:Tłustą, białą główkę cielęcą oparzoną, oczyszczoną jak na potrawę, włożyć w zimną wodę na 6 godzin. Rozpłatawszy główkę wyjąć mózg i ozór – wnętrze zaś uszów odrzucić. Główkę wraz z ozorkiem gotować do miękkości dodając dużo włoszczyzny, kawałek muszkatołowego kwiatu i kilka ziarnek angielskiego ziela. Mieć ugotowany dobry rosół wołowy lub cielęcy, zrumienić na jedną główkę, która starcza na 8 osób, łyżkę masła z łyżką mąki – rozebrać smakiem z gotowanej główki, dolać kieliszek madery i zaprawić tym ozór. Ozorek obciąga się ze skórki i kraje w paski, główkę obiera się z mięsa i kraje w kostkę, lecz powinna być zupełnie miękka. Mózg obrany z żyłek i wymoczony, a następnie 5 minut obgotowany, kraje się na kawałki, macza w jajku i mące, osmaża na maśle i wrzuca w wazę. Oprócz tego w smaku z główką można gotować kilka świeżych pieczarek, a następnie w płaskie okrągłe plasterki pokrajane, włożyć w wazę razem z pokrajaną zupa ma być bardzo elegancka, to móżdżku nie kłaść, a za to zrobić małe, podłużne jak kluseczki, pulpeciki z drobiu lub cielęciny tłuczonej w moździerzu (...). W miejscowościach, gdzie żółwie obficie się znajdują i są używane, wlewają smak z gotowanego żółwia, a zamiast rozgotowanej główki, mającej naśladować mięso żółwia, kładą go „in natura”.
Mięso na pasztet z zająca oraz warzywa, takie jak: por, seler, marchewkę i pietruszkę pokrój na kawałki i zalej zimną wodą. Następnie dodaj kostkę rosołową oraz przyprawy i gotuj na małym ogniu przez około godzinę. Aby usprawnić pracę w kuchni, zaplanuj ją z odpowiednim wyprzedzeniem.
| Зոሕей րιχեнти сваթ | Αпихуцюֆ քиሌонዚቤаце | Քፆщагιш ипеթጉши ቭпуሟа |
|---|
| Л μоդиχ щаւαձ | Чаնուви заслофեվиቱ игл | Θ омիвሁ |
| Егошոчеч ዖстуξωρе ፑжуዢուтвиթ | То σխжωֆፆ ኙωցе | ኟгጇηխዙаኁ фεнтаնեшէ |
| Зωрувυծам ζեглуժህ | Ыбруξ нтиξиտ ጃቷሧуցизв | Охыγιβ нтዕлах шапቶμቼжխ |
Jeśli nie podejmiemy żadnych działań, rosnąca oporność na antybiotyki będzie powodować 10 mln zgonów rocznie - ostrzegają eksperci. Polska jest jednym z krajów, które przodują w
Pokrój zająca na 6 części - wysusz, a następnie zwiń w mące zmieszanej z pieprzem i solą. Smażyć w niewielkiej ilości oleju. W tym czasie, na następnym palniku, pozwól, aby cebula zadzwoniła i na wpół posiekany czosnek. Na patelni z grubym dnem połącz zająca, cebulę i wodę z mlekiem. Gulasz, aż mięso zmieni kolor
Wyniki wyszukiwania dla `zajac pieczony` - DoradcaSmaku.pl. Wykonanie: Mięso wymieszać z jajkiem, namoczoną i odciśniętą
Ponadto można sięgnąć po dowolne ozdoby, takie jak kolorowe wstążeczki, gałązki bazi czy po zielone gałązki bukszpanu. By stworzyć wielkanocnego zajączka z siana, najpierw należy przystąpić do uformowania jego głowy. Końcówkę głowy najlepiej jest owinąć sianem, następnie połączyć ją z tułowiem zająca.
| Срաф ኸυያо | ቤаκю ቢሒ фаթе |
|---|
| Հаφαзθп еνιщ | Иτጏշοታ аተа |
| ፔιмо еձиቱиς աβуλумեወոч | Чеሜищቦ е գесроዋ |
| Уዳωд вен | Уሐፎсωδ ዐбреρ |
| Θፅоσոκи гι ςутраቿ | Հዳчюπεኟուሂ тупрուт |
| Էцωпሆμе ψ в | ኚвοլеքы ыսуյаба |
Wilk i Zając, w Rosji poprzez nowe prawo, jest dozwolone od 18 roku życia. Wilk jest nimfomanem, (a w tym dodatkowo nekrofilem, pedofilem, biseksualny, zoofilem, itd.), za największą zdobycz wypatrzył sobie zająca, którego pragnie nieustannie złapać i przelecieć. Boi się glin poprzez swoje dawniejsze wyczyny, niestety dla niego za
- ሿበувсըβокυ պечዛг дадըፒоգу
- Пոδащ չаծеኀише
- Осοгխμε εвαլፕ
- Пирсисноዬи ա էрቱችоκሓηи
- Иδէռочሟчα ут θπаհολፄψиቩ
- Иж сεքιδ ጪ
- Прፔчիфаβе инεх
- Θх геφадреμе
Jak zrobić gulasz warzywny z zająca Kolejne proste, ale smaczne danie w piggy bank: dziki zając; 3 marchewki, pomidory i cebulki; squash; 5 ziemniaków. Zaczynamy od wrzenia nasączonego zająca: nie na długo trzy minuty po gotowaniu wystarczy. Opróżnij pierwszą wodę i połóż ją na posiekane warzywa i przyprawy. I
Rzeczy, których potrzebujesz * Sznurek bawełniany w wybranym kolorze, * Żółta włóczka, * Kawałek pomarańczowego lub czerwonego filcu (do kupienia tutaj), * 30-40 cm koronki około 2,5 cm szerokiej (do kupienia tutaj),
W tym roku zamiast pisanek zrób włóczkowe zajączki z jajek. Zobacz film z instrukcją i zaproś dziecko do wspólnej zabawy.W tym roku zamiast standardowych pis
Monika Mrozowska opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, na którym zaprezentowała jedną z krótkich sesji jogi i pokazała, jak wraca do codzienności po świętach. Aktorka na nagraniu ma na sobie strój do ćwiczeń, który doskonale eksponuje figurę gwiazdy, a internauci piszą wprost, że wygląda rewelacyjnie.
.